Pizzeria w mniejszym mieście

Martina Thomanowski-Szczygioł od 2018 roku prowadziła pizzerię Tibesti w Dobrodzieniu.

– Po dwóch latach, w obliczu wyzwań, jakie postawiła przed nami pandemia, zdecydowaliśmy się przekształcić naszą pizzerię w format 2Go – opowiada Martina Thomanowski-Szczygioł, właścicielka Tibesti2go. – To posunięcie okazało się strzałem w dziesiątkę. W naszym niewielkim mieście brakowało pizzerii, która połączy wysoką jakość produktów z przystępną ceną i szybką obsługą.

Skuteczni na mniejszych rynkach

Od kilku lat Tibesti2Go udostępnia swoją licencję na biznes franczyzobiorcom. Na rynku gastronomicznym działa wiele pizzerii. Jak się zatem wyróżnić?

– Jako jedna z nielicznych sieci, potrafimy skutecznie działać także w mniejszych miejscowościach, gdzie duże sieci nie chcą inwestować – mówi Martina Thomanowski- Szczygioł. – To właśnie w małych miastach klienci szczególnie doceniają możliwość zamawiania online oraz płatności kartą, co rozwiązuje problem braku bankomatów i ograniczonego obrotu gotówkowego. Nasza koncepcja biznesowa sprawdza się tam świetnie, bo dostawy stanowią klucz do sukcesu. Naszą przewagą jest też konsekwentna dbałość o jakość i powtarzalność receptur. Używamy zarówno oryginalnych włoskich składników, jak i naszych polskich sprawdzonych produktów, mamy autorskie przepisy na ciasto i sosy. 

Obecnie sieć liczy cztery lokale, z czego trzy działają w modelu franczyzowym. Tibesti2Go planuje dalszy rozwój w małych i średnich miastach w całej Polsce, szczególnie w tych powyżej 10-20 tys. mieszkańców, ale rozważy również mniejsze miejscowości, jeśli mają potencjał biznesowy.

– Dobrodzień, w którym otworzyliśmy nasz pierwszy lokal, to miasto liczące 4 tys. mieszkańców, a cała gmina ma ich ok. 10 tys. – relacjonuje Martina Thomanowski- Szczygioł. – Kolonowskie, w którym działa lokal franczyzowy ma 3,2 tys. mieszkańców. To potwierdza, że nasza koncepcja biznesowa sprawdza się tam, gdzie inni nie widzą potencjału. 

Budżet na start

Poszukiwaniem lokalu na pizzerię zajmuje się franczyzobiorca, ale centrala wspiera go, pomagając w analizie lokalizacji i ocenie jej potencjału, w negocjacjach najmu. Najlepiej sprawdzają się punkty w centrach miast, w okolicach dużych osiedli mieszkaniowych, przy uczelniach lub w pobliżu biurowców. Dobrze funkcjonują także lokale w galeriach handlowych.

– Zalecamy, aby kandydaci poszukiwali lokali już wcześniej przeznaczonych pod gastronomię lub takich, które funkcjonowały jako punkt gastronomiczny. Pozwala to znacząco obniżyć koszty adaptacji i przyspiesza proces otwarcia – radzi Martina Thomanowski- Szczygioł.

Możliwe są różne formaty – lokale z salą konsumpcyjną, punkty typu „take away” oraz lokale nastawione głównie na dostawę. Przy lokalu bez sali konsumpcyjnej wystarczy 50 mkw. powierzchni. Jeżeli chcemy otworzyć lokal ze stolikami dla klientów i obsługa na miejscu, potrzeba 75-100 mkw. 

Od wybranego formatu zależy też wysokość inwestycji. Dla punktu typu take away zaczyna się od ok. 50 tys. zł, dla lokalu z salą konsumpcyjną od 100 tys. zł. Te kwoty obejmują adaptację lokalu, zakup wyposażenia i sprzętu kuchennego, pierwsze zatowarowanie oraz pakiet franczyzowy (szkolenia, know-how, systemy informatyczne).

Promocja dla zdecydowanych

Do końca roku w sieci obowiązuje promocja – nie ma opłaty wstępnej dla nowych franczyzobiorców. Miesięczna opłata franczyzowa wynosi 1250 zł, tyle samo trzeba przeznaczyć na opłatę marketingową.

– Franczyzobiorca może liczyć na nasze kompleksowe wsparcie na każdym etapie – podkreśla Martina Thomanowski- Szczygioł. – Od wyboru lokalizacji, przez projekt i wyposażenie lokalu, po szkolenie pracowników i wdrożenie systemów sprzedażowych. Po otwarciu oferujemy bieżące wsparcie marketingowe, doradztwo operacyjne i negocjacje z dostawcami.

Według zapewnień franczyzodawcy, w zależności od lokalizacji i zaangażowania franczyzobiorcy, lokale osiągają próg zysku – czyli średnio od 15 do 30 tys. zł miesięcznie netto – w pierwszym roku działania.